Chemia jest jak wiemy nauką ścisłą. I jest to fakt
niezaprzeczalny. Tutaj nic nie podlega uznaniowości i uczuciom, a rozmaitym
dziwacznym indywiduom (które być może istnieją, albo i nie, tudzież są
czymś innym niż myślimy) i ich oddziaływaniom, a szczególnie za****jącym
niczym Koń Rafał elektronom. Od czasu do czasu nawet dochodzi spontanicznie (co
złe to nie my) do jakiegoś pożaru, jak pięknie ilustruje to poniższy filmik:
Tak. Ale wiemy też, że chemia jest wszechobecna. Jej prawa
sięgają nieubłaganie nawet do rzeczy tak nieuchwytnych, jak Piękno. A jedną
z ciekawszych definicji tegoż zdefiniował Marek Krajewski, wkładając ją
w usta jednemu ze lwowskich matematyków (bądź co bądź też przedstawicielowi nauk ścisłych)
w Głowie Minotaura:
"(...) mogę brzydotę definiować tylko jako brak piękna. a piękno dostrzegam w sztuce, która zrzuciła z siebie nieznośny balast naśladowania natury. Zatem obrazy małpy i Wenus z Milo są jednakowo brzydkie, bo oba są elementami natury, zaś piękna w przedstawieniach natury nie ma."
Zatem najprawdziwsze piękno jest obecne w sztuce
współczesnej. Tak się złożyło, że odwiedziłem ostatnio Pawilon Czterech Kopuł we
Wrocławiu, w którym mieści się Muzeum Sztuki Współczesnej. Największą
radością napełniła mnie możliwość spotkania się z dziełami Mistrza
Beksińskiego. Człowieka, który na każdym kroku, swoimi dziełami udowadniał, że
tak uwielbiane przez polonistów zadawanie pytania: „co autor miał na myśli?”,
zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem... Nie będę się tutaj rozwodził nad jego
życiorysem ani twórczością, podsumuję krótko parafrazując Gombrowicza: Beksiński
wielkim artystą był.
Ale dosyć gadania o Beksińskim, skoro ma być mowa
o chemii. Otóż jak wiemy nie samym siedzeniem w laboratorium żyje
człowiek. Poza robieniem Wielkiej Nauki jest jeszcze rozrywka, jakiej
dostarczyć może robienie Wielkiej Sztuki. Na przykład uporczywe polewanie
kawałka styropianu acetonem z tryskawki i czekanie aż wyschnie.
I tak przez dwa miesiące. A oto efekt:
I wracając do Mistrza:
Czyż ten prazeodym(III) w lewym dolnym rogu nie wygląda
pięknie?
I tym optymistycznym
akcentem zakończmy naszą opowieść.