sobota, 13 maja 2017

Filozoficzne aspekty nauki

Od zarania dziejów ludzie zadawali sobie różne dziwne pytania. Wśród nich były również takie o sens życia („Jak rzyć, panie premierze?”). Były wśród nich pytania zadane bardziej precyzyjnie – pytania o działanie poszczególnych elementów przyrody ożywionej i nieożywionej („Czemu jak zjem sfermentowane winogrona jest mi dziwnie błogo? W jaki sposób sprawić, aby łatwiej uzyskać ten efekt?”). Takie podejście ilustruje poniższy filmik:



Z tych ostatnich filozoficznych zagadnień rozwinęła się później nauka. Jednakże dawna mądrość często idzie w zapomnienie. Jak to się mówi w tajnym kodzie naukowców – powszechnie wiadomo, iż wiedza nabyta przez jedno pokolenie i przekazywana tylko ustnie, zazwyczaj ginie po trzech, czy tam sześciu pokoleniach (tłumacząc na język powszechnie zrozumiały – nie chciało mi się szukać źródła. Ale serio kiedyś o czymś takim gdzieś czytałem :P ).

Naukę i filozofię pomimo wielu podobieństw (próba zrozumienia świata) wiele jednak dzieli. To co nazywamy nauką, posługuje się skonkretyzowanym i precyzyjnym aparatem badawczym, wszystkie jej doniesienia muszą być z matematyczną precyzją wyprowadzone, bądź doświadczalnie w niebudzący wątpliwości sposób udowodnione. To jednak ogranicza pole działania nauki do bardzo wąskiego obszaru. W zasadzie można pokusić się, iż stwierdzenie Sokratesa „wiem, że nic nie wiem” pomimo upływu lat, nadal oddaje faktyczny stan nauki. No bo czymże jest umiejętność pędzenia bimbru i parę innych przydatnych do wspomożenia lub skrzywdzenia bliźniego trików wobec wieczności?

Inaczej jest z filozofią. Filozofowie spierają się ze sobą prezentując różne koncepcje. Na przykład takie, że w antyświecie złożonym z antymaterii antyfilozofowie zajmują się antykoncepcją. No bo, w sumie, czemu nie? I zasadniczo taka jest trochę istota filozofii... Prawda jest nieznana, a my w różny sposób możemy się do niej przybliżać i próbować ją poznać. W sposób naukowy możemy badać oddziaływania czegoś z czymś i na podstawie tego jak to coś oddziałuje z tym pierwszym czymś, przy założeniu, że to pierwsze coś, którym oddziałujemy jest tym, czym myślimy że jest, wnioskować że obiekt badany ma takie i takie właściwości. Brzmi strasznie karkołomnie. Czy nie korci zatem, aby sprawę sobie ułatwić? Aby zamiast tym skonkretyzowanym kawałkiem świata zająć się może lepiej jakimiś abstrakcyjnymi rozważaniami w stylu: jaki jest sens życia? Albo: jak dogodzić wszystkim? Czyli podsumowując: po co być naukowcem jak można filozofem?

Jednakże z filozofią również są pewne problemy. Mianowicie, aby dana filozofia znalazła jakichś zwolenników, powinna cokolwiek tłumaczyć i mieć jakikolwiek szczątkowy sens. A jeśli nawet nie, to powinna przynajmniej dawać poczucie zrozumienia jakiejś ważnej dla świata rzeczy. Bo cóż jest tak naprawdę ważne? W dzisiejszych czasach ciągle za czymś gonimy, ciągle czegoś poszukujemy, choć tak naprawdę – często nie wiemy czego i po co. Na przykład wielu studentów robiąc swoje prace dyplomowe wykonuje wyuczone czynności w laboratorium, choć nie potrafi powiedzieć w jaki sposób przysłuży się to ludzkości, ani nawet po co w zasadzie to robi… Bo enigmatyczna odpowiedź „ad majorem scientiae gloriam” jest w zasadzie tyle warta, co tłumaczenie każdej zaistniałej sytuacji wolą Boga albo innych istot nadprzyrodzonych. Przyznaję, nie mam przesadnego pojęcia, jak wygląda sytuacja w przypadku promotorów wspomnianych studentów. Mam nadzieję, że lepiej :3

Choć z drugiej strony, jak to mówił Pawlak z Samych Swoich: 
"A od myślenia to tylko głowa boli. Śpij spokojnie"
Czyż nie będziemy zatem szczęśliwsi mieszając co się da z czym się da i biorąc za to gruby hajs? Również, co najważniejsze, skąd się da :3 Po co się martwić jakimkolwiek sensem czegokolwiek? Cóż. Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie samemu. Ja mogę zrobić w tym momencie dwie rzeczy. Pierwszą jest pokazanie filmiku prezentującego różne podejście do nauki: 

Drugą rzeczą jest zaspoilerowanie Waszego życia: 

>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
Zgadza się. W końcu i tak wszyscy umrzecie. Choć w sumie to jest spoilerowane również, w pewnym sensie, przez przedstawiony powyżej filmik :3
I tym optymistycznym akcentem zakończmy naszą dzisiejszą opowieść :3