W życiu każdego człowieka zachodzi (choć niekoniecznie w
ciążę :P – o tej ciąży to dlatego, że w ostatnim czasie wszelkie śluby,
zaręczyny, nowe związki i inne tematy generujące odruch opróżnienia żołądka z
treści tęczowej oraz właśnie zachodzenie w ciąże sprawiają wrażenie jedynych
jaką zajmuje się znaczna część moich znajomych :P ) konieczność zadania sobie
„ważnego, ale to za**iście ważnego pytania”. I to bynajmniej niekoniecznie
chodzi tu o pytanie „co lubisz w życiu robić?”. Choć to też. Ale wtedy
odpowiedź jest zbyt oczywista. Bo wiadomo, że syntezować nowe związki (ja &@%#%@%%@,
znowu związki… choć te chemiczne są akurat jak najbardziej spoko :3 i nie
wkurzają się, jak na półeczce albo w eksykatorze stoi ich od pewnej choroby.
tylko jak ich jest dużo wyglądają nawet piękniej :D ). Mówię teraz o przypadku
ogólnym. Ważne pytania są rzeczą ważną i niezmiernie potrzebną. Rzec by można,
WATZWP (Ważne, Ale To Za**iście Ważne Pytania) oraz próby odpowiedzenia sobie
na nie, są rzeczą pchającą ziemski ten łez padół ku przyszłości…
WATZWP, które tym razem chcę sobie i Ludzkości zadać oraz
jako ja sam i przedstawiciel tejże, sam sobie na nie odpowiedzieć brzmi: „jaka
dziedzina jest Królową Nauk i czemu akurat Chemia?”. Bo jest wiecznie żywa…
Niczym Lenin… (teraz to już musiałem popić :P ).
A teraz nieco poważniej. Oczywiście wiemy, że językiem nauk
ścisłych i przyrodniczych jest matematyka… którą da się opisać stwierdzeniem
„zbyt piękne, żeby miało odzwierciedlenie w świecie rzeczywistym”. Swoją drogą
można by pokusić się o stwierdzenie, że matematyka jest dla przyrody tym, czym
dla ludzi pornografia i romansidła. Jak wiemy w romansidłach wszystko
przedstawione jest w sposób wyidealizowany. Tak wyidealizowany, że uwierzenie w niego bywa szkodliwe. To się po prostu nie sprawdza, choć może i fajnie byłoby gdyby było realne :P
W każdym razie jak widzimy matematyka ma do prawdziwego
życia tyle, co romansidła… albo porno… Opisuje po prostu rzeczy jakie się
zdarzają, ale w sposób często zbyt wyidealizowany, a jako że wszyscy byśmy
chcieli, aby władza była jak najbliżej ludu, matematyka się nie nadaje. Bo nie.
Albo foch.
Istnieje jednak we Wszechświecie miejsce, gdzie autostradki są bezpieczne, a instalację LPG w rakietkach mają atest
Jako, że anarchia nie jest nigdy stanem stabilnym, miejsce
na Tronie Nauki nie może pozostać nieobsadzone. Rywalizują ze sobą dwie nauki
bardziej empiryczne – Chemia i Fizyka. Z tym, że fizycy są jacyś dziwni… Nawet
prąd u nich płynie w odwrotną stronę. No i kiedyś prowadziliśmy z kolegą
fizykiem rozmowę z cyklu Rozmowy Niedokończone – czy symbolem gęstości jest „d”
czy „ρ”. Do zgody w tej kwestii jak do tej pory nie dotarliśmy, jednakże aby
być prawdomównym („co ja miał powiedzieć, żeby nie zełgać… eee tam…”) muszę
przyznać, że od dawna temat jako mało konstruktywny nie był poruszany.
Choć w sumie mimo wielu różnic i zatargów pomiędzy
przedstawicielami jednej i drugiej dziedziny, trzeba przyznać, że w zasadzie w
chemii i fizyce chodzi o to samo. Jedno i drugie sprowadza się de facto do
stworzenia jak najdoskonalszego modelu rzeczywistości i opisania jej na mniej
lub bardziej matematyczny sposób. Obie dziedziny próbują opisać rzeczywistość możliwie najbardziej prawdziwą, a nie wyidealizowaną. Na dobrą sprawę można by powiedzieć, że
Chemia jest działem Fizyki, który podobnie jak np. Astronomia, wyspecjalizował
się tworząc całkiem osobną dziedzinę… Działem mającym swoja niepowtarzalną
magię, swojego specyficznego i jedynego w swoim rodzaju ducha. Działem zachwycającym
swoją efektownością i romantycznością. Skoro o romantyzmie mowa… Uzupełnianie
się Chemii i Fizyki da się przedstawić prostym przykładem: żeby było fajnie
musi zadziałać Fizyka, a jak już poczynione są wszelkie działania, żeby było
fajnie, wtedy działa Chemia. If you know, what I mean. Rzecz jasna chodziło o wybuchy – trzeba wsadzić spłonkę do otworu w ładunku i to jest fizyka,
następnie ją odpalić i rozkoszować się wybuchem. I to jest już chemia. Wiadomo.
Reakcje redoks i te sprawy. Ale ogólnie materiały wybuchowe są niegrzeczne i powinny dostać klapsa. Co w niektórych przypadkach mogłoby się skończyć dość
ekhem… interesująco :P
Przejdźmy więc do rzeczy może mniej widowiskowych,
acz nieco grzeczniejszych i uważanych za bardziej wzniosłe. Np. do poezji. Szczególnie miłosnej. Czyż
tak piękne arcydzieła literatury powstałyby bez chemii? Gdzie tam… Gdyby nie
reakcje biochemiczne w mózgu i różnego rodzaju amfetaminopodobne endogenne
świństwa (narkotyki również są zue i niegrzeczne :P ) poeci nie mieliby
natchnienia. W sumie tego płynnego również bez chemii by nie było (Adaś M.
lubi to :P tiaa… nasz Narodowy Wieszcz Adaś również bywał niegrzeczny :P ). Zatem
czyż nie dochodzimy właśnie do wniosku, że wszystko co wzniosłe i piękne
pochodzi od chemii? Zresztą uczucie, że coś jest piękne również i z chemią
jest związane. Jak wszelkie uczucia. Wszak nie darmo mówi się o nich „chemia”...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz